Poradnik dla narcyza
Tekst zawiera ironię i sarkazm, ale bazuje na prawdziwych wydarzeniach
Jeśli poznasz fajną kobietę, która nie ucieknie na Twój widok i w dodatku będzie chciała założyć rodzinę, zrób wszystko, żeby jej nie stracić. Z tego względu zachowania przemocowe, agresywne, skrajnie patologiczne, którymi utorowałeś sobie drogę przez życie i uwarunkowałeś najbliższe otoczenie, zacznij eksponować, gdy już będzie w ciąży. Wtedy nie będzie mogła odejść (lub będzie to istotnie trudniejsze), a ponieważ kobietom zależy na dobru dzieci a patriarchat wmawia im, że dla dobra dzieci trzeba się podłożyć facetowi, choćby był przemocowy, będziesz mógł jej nawet wcisnąć, że sama tego chciała i/lub sprowokowała te zachowania. To wszystko jej wina, hormony ciążowe, wiadomo. Powinna być wdzięczna, że ją zapłodniłeś i z nią wytrzymujesz. Kiedy będzie już dostatecznie gruba i umordowana, przypomnij jej, że tylko dzięki Tobie ma to dziecko, więc niech się cieszy. Przed zapłodnieniem zachowuj się trochę bardziej zachowawczo, nie rozpościeraj przed nią wachlarza swoich możliwości, zostaw coś na później, buduj napięcie. W każdym razie spraw, by nie bała się za bardzo. Ma się trochę bać. Ale nie o siebie. Ma się bać o Ciebie, zastanawiać się, kiedy znów Ci odwali, planować swoje zachowanie pod Twoje humory. Zachowuj się tak, aby ją uwikłać. Akcje pasywno-agresywne, gaslighting – by zaczęła wątpić w siebie. Nie w Ciebie. Jeśli musisz rozładować agresję, to nie od razu na niej (bo jeszcze doda dwa do dwóch i ucieknie), zacznij od jakichś przedmiotów. Na przykład kopnij źle zaparkowane auto lub urwij mu lusterko. Kiedy zacznie się rzucać, powiedz, że jesteś aktywistą rowerowym i nienawidzisz arogancji kierowców. Na wszelki wypadek zadbaj o to, byś miał kogoś, kto Twoją wersję potwierdzi. Jeśli ona zapyta Twojego kolegę, czy jesteś agresywny, niech kolega powie, że tylko w stosunku do emitujących dwutlenek węgla morderców za kółkiem, bo kochasz środowisko i w słusznej sprawie się zapalasz. Co zrobić? Taki z Ciebie rowerowy Robin Hood. Jeśli po tym, jak kilka razy urwie Ci się film na dwie do trzech dób, dyskretnie zapyta Twoich rodziców, co jest ku@%wa grane, niech oni powiedzą, że jesteś przemęczony, bo ciężko pracujesz dla niej. Bo ją kochasz. Sam tego nigdy nie mów, nie poniżaj się. Lepiej mieć od tego ludzi. Trzeba ją wpędzić w poczucie zakłopotania, obowiązku, trzeba w niej odpalić mechanizmy niesienia pomocy. Kobiety mają te mechanizmy na naprawdę wysokim poziomie, w końcu wyrastały w Polsce. Kiedy robisz research, wybierz kobietę, która już miała jakieś przejścia z facetami, która jest zraniona, ma jakiś czuły punkt. To jest jak Black Friday w serwisie randkowym, promocja jakich mało. Takiej kobiecie – w razie czego – wmówisz, że a) projektuje na Ciebie wydarzenia z przeszłości; b) jest przewrażliwiona na tym punkcie ze względu na swoją przeszłość; c) najlepsze! To jej wina. Przyciąga przemoc. Jest taka słaba i żałosna, że aż się prosi, by ją ścisnąć drzwiami. W sumie, po czasie spędzonym z nią, to Ty się wcale nie dziwisz, że tamten ją zostawił. Zawsze sprawiaj wrażenie osoby zapracowanej, to nigdy nie zaszkodzi (przydaje powagi i przewagi), może też bardzo pomóc, kiedy trzeba będzie się wymigać od opieki nad dzieckiem. „Ja jestem taki zapracowany, a ty moja droga jesteś na urlopie macierzyńskim – powiesz – co ja bym dał, aby móc spędzić rok w domu z dzieckiem, no ale nie mogę. Tak że ten, lecę, pa, będę późno”. Jak będzie w ciągu dnia dzwoniła, prosiła, abyś wcześniej wrócił, coś kupił, to taktycznie nie odbieraj za pierwszym razem. Nawet, jeśli możesz. Nie chcesz przecież, żeby pomyślała, że nie masz co robić. Najlepiej wcale nie odbieraj, a jak wrócisz do domu spóźniony (trzeba się spóźniać, bo jesteś ważny), a ona zacznie skamleć, taka rozczochrana, w bluzce poplamionej mlekiem, z nieumytą głową, to przywołaj ją do porządku i zapytaj, kto za to wszystko płaci. Za te bujaczki, enfamile, pajacyki, luxmedy, balsamy, karuzelki, foteliki, buciki, pneumokoki, meningokoki i inne chuje-muje. Nawet jeśli to ona płaci, to nie zmieniaj taktyki. Musi czuć, że od Ciebie zależy. I musi poczuć się winna, że Ci przeszkadzała w pracy (albo w lanczu). Kiedy zacznie do niej docierać, jaki jesteś naprawdę, znów zwróć się do przyjaciół/rodziny. Na weekendy zabieraj ją do swoich rodziców, Ty sobie odpoczniesz, babcia zajmie się dzieckiem, a ona będzie miała zamknięte usta i jeszcze wróci do domu z naręczem wędlin (choć jesteście wege) i ciast (choć nie jecie glutenu), za które podziękuje, bo jest wychowana w Polsce. Zakneblować ją dobrocią. Wytworzyć układ, z którego nie wyjdzie. Niech czuje, że wszyscy są mili, za to z nią jest coś nie tak i nawet nie jest wdzięczna za wędlinę z Krakowskiego Kredensu (mamusia specjalnie poszła). W towarzystwie pokazuj się z dobrej strony, jako stateczny i wyrozumiały, co do niej zaś nie zapomnij subtelnie sugerować od czasu do czasu, że jest rozchybotana psychicznie, ale Ty jej oczywiście pomożesz. Trzymaj się tej wersji nawet, jeśli w domowym zaciszu to ona błaga Cię, byś poszedł w końcu do psychiatry, bo sama terapia u psychologa nie pomaga na Twoje napady agresji, które kończą się trzydniowym spankiem. Ty nie masz napadów, to ona ma hyzia, czasem się wkurzysz, bo musisz ją ukarać, a jak ją ukarzesz, to jesteś zmęczony i idziesz spać na trzy dni, również dlatego że nie chcesz oglądać jej wiecznie niezadowolonej twarzy i zajmować się dzieckiem. Pozbądź się przy tym wstydu, wstyd jest dla słabiaków. Jeśli śpisz trzy dni i ona prosi kolegę, by pomógł w tym czasie skręcać szafę, to spoko, naprawdę nic się nie dzieje. Chciał pomóc – pomógł. A Ty masz złożoną szafę zerowym kosztem. Możesz jej na koniec podokuczać i zapytać, czy zapłaciła mu dupą. To jest zawsze śmieszne: patrzeć, jak się tłumaczy. A na koniec najlepiej coś skrytykuj: a to, że źle skręcone, a to, że krzywo. Jeśli coś odpowie, to po prostu wywal jej rzeczy z szafy na podłogę i dla lepszego efektu po nich poskacz. Dziecinne? Tak Ci się tylko wydaje. Zobaczysz, jak będzie przerażona. I nie zapomnij dodać, że to jest jej wina. Nawet nie umie poukładać, musisz ją zmobilizować. A że inaczej się nie da? No cóż. Zanim ona to wszystko upierze, wysuszy i poukłada, to Ty zyskasz dwie doby. Dwie doby świętego spokoju. Usadziłeś ją, nastraszyłeś, a przecież nawet nie dotknąłeś. To jest Twoje motto: „nawet Cię nie dotknąłem”. Nie jesteś w końcu żadnym prostakiem, damskim bokserem. Jesteś intelektualistą, elitą i masz dr przed nazwiskiem.
Dr jak dręczyciel.
c.d.n.
Proszę prywatnie dodać mnie do znajomych.
Nie wszystko publikuję dla ogółu.
Mój dzisiejszy wpis dla przyjaciół:
Siedzę 7 lat w sądzie, 50 posiedzen jawnych i zaocznych. Gdy wchodzę na rozprawę widzę, że mają ustalony scenariusz rozprawy i postanowienie…
Dlatego po rozprawie w 1 instancji, która świetnie mi poszła, mój mecenas Anna Matlęga-Stasiak powiedziała: ale jemu super poszło nie????? Dobrze gada!!
A ja zdziwiona odpowiedziałam jej, że chyba sobie żartuje, jedyne co on umie powiedzieć to: „nie dam dziecku matki do telefonu”, czemu? „Nie bo nie”. Powiedziałam Pani mecenas, że wyjątkowo głupi i mało elokwentny psychopata mi się trafił…
Ona wiedziała już, że przegram 1 instancję. Dlatego zagaiła jak mu świetnie poszło….
Idąc do tego sądu czuję się jakbym szła na sąd kapturowy! Wszystkiego wyroki są już ustawione z góry!
Anna Matlęga-Stasiak, mój piąty adwokat, wzięła 9000 za to, że rok nie mam kontaktu z dzieckiem! Mam nadzieję, że za taką kasę wygram apelację. Pytałam się jej ile mam zapłacić za dziecko. Wzięłabym kredyt. Nie chce powiedzieć…
Sędzia bierze tylko raz… ale zawsze sedzia może powiedzieć drugiej stronie: sorry nie wyszło 🙂