Mścicielki, donosicielki, intrygantki, arogantki – ja wszystkie Was dyletantki odwołać chcę

Generated with AI

Jest sobota, początek lata, stoję z dzieckiem w najbardziej turystycznym i nasłonecznionym punkcie naszej miejscowości i czekam. Na kuratorkę i biologicznego ojca mojego dziecka, aby “wydać dziecko”. Dlaczego tak? Dlaczego smażymy się w tym skwarze, na oczach przechodniów?
Dlatego, że sąd w swej mądrości i majestacie uznał, że skoro biologicznemu ojcu dziecka nie udało się przez półtora roku wyciągnąć go z domu na spacer, mimo asysty kuratorek tiutiających (bezprawnie i bezrozumnie) “chodź perełko”, to na pewno podziała to, że matka-alienatorka “dostarczy” dziecko w miejsce publiczne i tam je “wyda”, po czym “niezwłocznie się oddali”, nie zważając na reakcję emocjonalną dziecka. Zresztą, OZSS, a wraz za nim skład sędziowski w drugiej instancji zaleciły zgodnie, aby matka-alienatorka nauczyła się ukrywać przed dzieckiem swoje uczucia (mimo historii przemocy w rodzinie), udała się na terapię, aby lepiej komunikować się z oprawcą a także na wszelki wypadek zmarginalizowała rolę ojczyma (który wychowuje dziecko odkąd miało niecałe 2 lata i z wzajemnością je kocha). Koniunkcja wyżej wymienionych warunków ma zagwarantować to, że dziecko zapała miłością do biologicznego ojca. Sąd nie wspomina tu o żadnych obowiązkach nałożonych na ojca, poza punktualnym przybyciem, opłaceniem kuratorki i przekazaniem matce rachunków za swoją podróż (sic!).
No więc, jest lato, słońce, upał, a my czekamy. Pani przychodzi przed ojcem i z miejsca zaczyna dotykać i nakłaniać. Czy to nie brzmi jak sequel “Nadzorować i karać” Foucaulta? Robi to, zanim zjawi się ojciec. Przebiegle pyta dziecko, czy pójdzie na spacer z nią? Potem przychodzi ojciec i każe matce iść. Dziecko prosi, aby została. Kuratorka (zwana przeze mnie ciocią-antyalienatorką) prosi, by mamusia została pomóc tatusiowi. WTF?! – ja się pytam. Z jakiej racji matka ma pomagać swojemu i dziecka oprawcy wbrew woli dziecka? Sąd w swej nieprzeniknionej mądrości (ciągle o niej mówię, bo naprawdę jest dla mnie nieprzenikniona) nakłada na matkę ryzyko grzywny 1000 zł za nieoddalenie się, a ciocia-antyalienatorka wiedząc o tym i tak prosi, by mamusia została pomóc jej i tatusiowi. Czyli dla dobra tatusia mamusia ma zadziałać wbrew woli dziecka i własnego portfela. Sprzeczność robi się piętrowa. A co potem pisze pani ciocia w raporcie? Że matka się nie oddaliła, ergo przeszkadzała w kontakcie. Żartuję, ona nie zna słowa “ergo”.
Kiedy mamusia asystuje przez godzinę, w końcu dziecko znika z jej oczu i kontakt się odbywa. Po kilkudziesięciu minutach dziecko zostaje odprowadzone do domu, ojciec się żegna i idzie, bo jest wykończony, zaś pani ciocia zdaje entuzjastyczną relację z tego, jak tatuś świetnie sobie poradził, żywiąc jednocześnie nadzieję, że już niedługo nie będzie mieć nadzoru. Nic to, że to ona odwaliła za niego całą robotę. Pokazuje też matce zdjęcia, które wykonała dziecku, aby wysłać tacie i poświadczyć jego sukces. Pamiętajcie! To jest nielegalne, z kilku powodów, m.in. RODO oraz dóbr osobistych dziecka. No i łamie regulamin pracy kuratora. Tylko czy można złamać coś, czego się nie zna? Czy drzewo padające w lesie, gdy nikogo tam nie ma, robi hałas czy nie? Czy pani kurator łamie regulamin, którego nie zna? Można by rzec, że ignorantia iuris nocet. Ale co na to powie pani kuratorka: chyba tobie, mamuśka, buahahahaha.
I tak w istocie było. Mogliśmy pójść na policję, ale postanowiliśmy dać im szanse. Matka-alienatorka napisała do cioci-antyalienatorki list od serca, gdzie poprosiła, by tamta pracowała zgodnie z prawem. Zero reakcji. W kolejny upalny weekend historia się powtarza. Matka napisała skargę, zwłaszcza że dziecko się skarżyło. I co? Kilka tygodniu później matka otrzymuje wezwanie na policję, gdyż ciocia podała ją do prokuratury. Artykuł 267, § 3 – bezprawne uzyskanie informacji. Ciocia nie dyskutuje nawet z tym, co zrobiła. Swoim doniesieniem tylko to potwierdza. Ale! Jej zdaniem dziecko 6.5 letnie nie byłoby w stanie przekazać matce treści spotkania, ergo (sorry) miało podsłuch. Zapomina też, że sama wszystko wyśpiewała. Tak że tak. Jakby 6.5 letnie dziecko nie umiało mi powtórzyć, co się tam działo, to zaiste miałabym więcej problemów niż polskie sądownictwo. Pamiętajcie, dziecko nie może mieć podsłuchu, to nielegalne. Za to Wy możecie spokojnie skorzystać z nagrań tych interakcji, w których bierzecie udział i ja takim nagraniem posłużyłam się w skardze. Legalnym. Sąd okręgowy napisał w odpowiedzi coś co urąga logice, chyba że jest to logika “Paragrafu 22” Hellera: skarga jest bezprzedmiotowa, gdyż kuratorka zrezygnowała. Chciałabym, aby prawo tak działało, ilekroć zwykły śmiertelnik je naruszy. Drogi sądzie, nie płacę mandatu, za przekroczenie prędkości, bo zrezygnowałam z jeżdżenia tą trasą.
Tymczasem to matka-alienatorka poszła na komisariat wraz z mecenasem, który liczy sobie 6 dniówek kuratorki i ma nadzieję, że się wybroniła.
Nie byłaby jednak sobą, gdyby zostawiła to w spokoju. Wraz z ojczymem, który wprawdzie wychowuje dziecko, ale “nie jest stroną”, udała się do sądu, by zadać kierowniczce tego całego cyrku pytanie, o co kurde kaman. I oto czego się dowiedziała: że nie powinna przychodzić, jeśli nie ma nic miłego do powiedzenia o zespole kuratorskim, że lepiej się rozmawia z jej mężem (wiadomo, męskie cechy płciowe ułatwiają logiczny wywód), każdy może sobie pójść do prokuratury bez dowodów, kierowniczka nie wie, na jakiej podstawie są zatrudniani kuratorzy, nie wie, jakie przechodzą szkolenia (ja wiem! Żadne), nie ma na swój zespół żadnego wpływu, może kontrolować tylko terminowość raportów i na koniec najlepsze: kurator to wolny zawód. Sic! No nie sądzę.
Pytacie się pewnie teraz, czemu te panie są wszystkie tak wolne (w myśleniu). Niektórzy twierdzą, że przyczyna leży w tym, że my mamy kontakty w soboty, a wtedy się nikomu nie chce pracować i przychodzą te “najgorsze” – to słowa insidera. Jakkolwiek bez sensu jest to wytłumaczenie, to cieszę się, że lekarze jeszcze na to nie wpadli.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *