Ponieważ byłam kiedyś, zanim ten sądowy danse macabre rozkręcił się na dobre, nieźle prosperującą filozofką, mam pewne naleciałości, które każą mi przynajmniej próbować uporządkować to wszystko, co się stało i ująć to w jakieś teoretyczne ramy. Mam świadomość, że sprawy, którymi zajmowałam się kiedyś na poważnie to przysłowiowe róże, których nie należy żałować, gdy płoną lasy, więc równie świadomie (choć nie bezboleśnie) zgodziłam się na to, że nie będę się zajmować różami. Choć dalej uważam, że róże są spoko (nawet jeśli rosną na jałowej glebie polskiej akademii podlewane przez częstokroć skorumpowanych ogrodników, ustawiających konkursy dla krewnych i przyjaciół królika), to podjęłam decyzję i stanęłam w obronie lasów. Im dalej w las…, tym mniej pewności, czy trzeba było się z tym wszystkim kopać, bo leśnicy nie są o wiele lepsi (a tak naprawdę są gorsi) od wyżej wspomnianych ogrodników. Tak czy owak, jestem teraz w lesie.
I na tym przykładzie chcę Wam pokazać pewien tragiczny konflikt wartości (sic!).
Otóż mam do wyboru – jak jakaś pożal się Ateno – Antygona obowiązki wynikające z prawa oraz obowiązki względem mojej rodziny. Zaraz się przekonamy, że – niczym w antycznej tragedii – nie jest to żaden wybór, lecz sytuacja grubego szantażu. I jakkolwiek próbowałabym ją romantyzować, jest pozbawiona doniosłości właściwej greckiej tragedii.
Prawo mówi, że plemniki mają przywileje przewyższające prawa istot, które z nich wyrosły (z dyskretnym wkładem matki, jej jajeczek, macicy, brzucha, piersi, waginy i mózgu, których prawo nie ceni jednak tak jak plemnika). Ergo, obowiązkiem matki jest dbanie o relacje dziecka z biologicznym ojcem po rozstaniu stron, gdy już te mityczne sfeminizowane (buahahaha) sądy przyznają dziecko matce. Ślepa (głucha, zretardowana i skorumpowana) Temida nie zważa na ewentualne przewiny ojca, nawet jeśli dopuścił się przemocy. Ignoruje też wolę matki i dziecka, które często w takich sytuacjach nie chce się z ojcem widywać.
Matka ma obowiązek działać zgodnie z prawem.
Matka ma obowiązek dbać o swoje dziecko.
Powyższe nałożone na matkę obowiązki się wykluczają.
Matka myśli i myśli, aż wreszcie dochodzi do wniosku, że jednak złamie prawo spisane w kodeksach. Pójdzie za prawem matki do ratowania własnego dziecka. Tu oczywiście Temida się wkurza, nakłada grzywny, wysyła złotouste kuratorki, ciska paragrafami, wyrokami i okrywa infamią. Matka bierze to na tzw. klatę, bo to właśnie każą jej robić sfeminizowane sądy. Obalę szybko mit sfeminizowanych sądów, by gładko przejść do wyjaśnienia tego, na jakiej podstawie matka uznała, że ma prawo złamać prawo. Ba, ma obowiązek złamać prawo.
Sądy tzw. rodzinne najczęściej przyznają pieczę nad nieletnimi matkom, a potem ojcowie sarkają, że matki są faworyzowane. Uważam jednak, że sądy przyznają pieczę matkom dlatego, że jest ogólnie przyjęte, że matki są od czarnej roboty. Nie zrozumcie mnie źle – chcą mieć dziecko/dzieci przy sobie, ale chciałyby poza tym mieć jakiegoś sojusznika w postaci prawa, jakieś ułatwienia, ulgi, poczucie bezpieczeństwa, reprezentacji. Prawo tymczasem, dając dziecko matce, przestaje ją jakkolwiek faworyzować czy też w minimalnym stopniu wspierać i stara się wszystko podporządkować woli ojca, nawet takiego z niebieską kartą. Nie ma instrumentów prawnych chroniących matki, tzw. władza rodzicielska to ułuda. Ojcowie z ograniczonymi prawami rozdają karty w majestacie nomen omen prawa. A matki muszą się stosować pod rygorem kary. Chyba że…
„Telos” po grecku znaczy „cel”. Teleologiczne zawieszenie etyki to zawieszenie jej w jakimś celu. Abraham zawiesił etykę wyrażoną w zakazie zabijania, żeby zrealizować prośbę Boga i udowodnić swoją wiarę. Z polskiego na nasze: postanowił zaszlachtować swojego jedynego, wyczekanego syna Izaaka, aby przypodobać się Bogu. Bóg widząc jego oddanie, uratował chłopaka w ostatniej chwili i kazał Abrahamowi zabić baranka, po czym w nagrodę obdarzył geriatrycznych już skądinąd Abrahama i Sarę kolejnymi dziećmi. Czy jest się z czego cieszyć? Według mnie Abraham jako ojciec był spalony i Izaak raczej nie powinien mu ufać w przyszłości, a najlepiej spać z nożem pod poduszką. No ale Abraham nie jest jedynym ojcem, który skrzywdził(by) swoje dziecko w imię czegoś swoim zdaniem wyższego i sądy w Polsce faworyzują właśnie takich tatów. Bóg dał Abrahamowi więcej dzieci w nagrodę za to, że był gotów zabić jedynaka. Dokładnie tak postępuje sąd rodzinny w Polsce – daje przywileje osobom stanowiącym zagrożenie dla dzieci.
Ja nie naraziłabym życia mojego dziecka dla żadnej wartości wyższej. I złamałabym każdą wartość wyższą dla jego życia.
Speaking of wartości wyższe, teleologiczne zawieszenie etyki może służyć też do uzasadnieni aborcji celem ratowania matki. Płód wprawdzie żyje i wprawdzie zabijanie jest zakazane, ale życie matki jest w tym przypadku ważniejsze. I tu wybrałabym swoje życie, choć nie tego się teraz od nas wymaga. Jest zgoła odwrotnie: mamy poświęcać się dla płodów i poświęcać „gotowe” już dzieci dla plemników.
A ja w obu przypadkach jestem pro choice.
Kobiety mają być uległymi Ismenami a nie krnąbrnymi Antygonami (używam tego epitetu ironicznie, gdyż sama dowiedziałam się ze skierowanych vs. mnie pozwów, że jestem „zuchwałą chuliganką”). A skoro w naszym kraju tak żywa i inspirująca jest wszelka tradycja powstańcza, to może stańmy przeciwko prawom, które krzywdzą nas i nasze dzieci i po prostu je zawieśmy.
Nolite te bastardes carborundorum.
#ozss #alienacjarodzicielska #sądrodzinny #władzarodzicielska #przemocwobeckobietidzieci #kuratorki #patriarchat #dziadocen #prawadzieci #prawakobiet